Xavi Simons blisko Chelsea. Jasny sygnał transferowy

Xavi Simons wyraźnie daje do zrozumienia, że chce opuścić RB Leipzig i dołączyć do Chelsea. Jak donosi dziennikarz Fabrizio Romano, holenderski pomocnik usunął wzmiankę o swoim obecnym klubie z biografii na Instagramie, co jest odczytywane jako jasny sygnał transferowy. Zawodnik ma na koncie imponujące statystyki z minionego sezonu - 14 goli i 11 asyst w rozgrywkach klubowych oraz reprezentacyjnych - co czyni go jednym z najbardziej obiecujących talentów w Europie.

Negocjacje między Chelsea a RB Leipzig są już na zaawansowanym etapie, choć do finalizacji transferu wciąż pozostaje kilka kwestii do rozwiązania. Simons, którego kontrakt z niemieckim klubem obowiązuje jeszcze przez dwa lata, nie zamierza go przedłużać, co dodatkowo zwiększa szanse na jego przeprowadzkę do Londynu. Romano podkreśla, że aktywność zawodnika w mediach społecznościowych nie jest przypadkowa i świadczy o jego determinacji, by dołączyć do zespołu ze Stamford Bridge.

Chelsea w ostatnim czasie stawia na młodych, utalentowanych graczy, a pozyskanie Simonsa byłoby kolejnym znaczącym krokiem w budowaniu drużyny na przyszłość. Klub dokonał już latem transferu Jamiego Gittensa, wzmacniając opcje w ofensywie, ale po odejściu Noni Madueke i Joao Felixa wciąż może być miejsce dla kolejnego kreatywnego pomocnika. Simons idealnie wpisuje się w profil poszukiwanego zawodnika.

Co więcej, londyński klub nie zamierza poprzestać na jednym transferze. Według doniesień medialnych, Chelsea rozważa również sprowadzenie Alejandro Garnacho z Manchesteru United, co wskazuje na ambitne plany wzmocnienia ataku. Po tym, jak w poprzednim sezonie nie zdecydowano się na wykupienie wypożyczonego Jadona Sancho, w zespole wciąż pozostaje luka w ofensywie, którą władze klubu chcą wypełnić.

Transfer Simonsa wydaje się być jedynie kwestią czasu, a jego otwarta postawa wobec zmiany barw klubowych może przyspieszyć finalizację rozmów. Fani Chelsea z pewnością z niecierpliwością wyczekują oficjalnego potwierdzenia tego ruchu.

Źródło: Fabrizio Romano