Balonik był pompowany już długo przed meczem, wiele osób uważało, że Legia jest w stanie rywalizować z Ajaxem Amsterdam, głównie dlatego, że Holendrzy wcale nie prezentowali wysokiej dyspozycji, jeśli chodzi o rozgrywki ligowe Eredivisie. Z Legią było tak, że po prostu nie grali, nasza rodzima liga miała długą przerwę, więc Warszawiacy mogli tylko przygotowywać się do ciężkiego dwumeczu w spokoju. Przed pierwszym spotkaniem z Ajaxem rozegrali jedynie dwa mecze o punkty, najpierw w ramach Pucharu Polski zremisowali jeden do jednego ze Śląskiem, a następnie przegrali z Jagiellonią trzy do jednego na inaugurację ligi.
Takie wyniki nieco przyćmiły optymizm przed zbliżającym się meczem, ale mówiono też, że z Jagą nie zagrał pierwszy skład, że to inny kaliber meczu i tak dalej. Wokół Legii też narastało szumu i to tuż przed meczem z Ajaxem, dotyczyło to Miroslava Radovicia, zdecydowanie najlepszego piłkarza Legii, jak i całej ligi.
Klub ze stolicy dostał bajeczną ofertę z drugiej ligi chińskiej, mówiło się o półtora miliona euro, sam zawodnik również miałby zarabiać krocie. Decyzję pozostawiono samemu zawodnikowi, który zdecydował się odejść, ale mecz z Ajaxem miał być jego pożegnalnym meczem, tymczasem Henning Berg nie wystawił Serba nawet na ławkę rezerwowych i popularny Rado mecz oglądał z poziomu trybun. W wywiadzie po meczu, odczuwalny był żal legionisty do trenera za takie potraktowanie.
Ciężko teraz dywagować jakby wyglądało spotkanie, gdyby Radović jednak w tym meczu zagrał, ale jedno jest pewne, piłkarz ten zdecydowanie dodaje jakości w grze Legii, a także potrafi świetnie wykańczać akcje zespołu, charakteryzuje się opanowaniem i zimną krwią pod bramką rywala, a tego zabrakło w meczu z Ajaxem.
Pierwsza połowa zdecydowanie pod dyktando Ajaxu, który jednak nie zdominował mocno Legii, owszem widać było przewagę techniczną Holendrów, ale nie stwarzali sobie wielu okazji strzeleckich. Legia jakby schowana za podwójną gardą, nawet środkowy pomocnik Ivica Vrdoljak grał jako piąty obrońca. Defensywna strategia nie przyniosła skutku, a wręcz przeciwnie, w pewnym momencie obrońcy Dossie Juniorowi urwał się Arkadiusz Milik, który znalazł trochę miejsca i technicznym uderzeniem lewą nogą dał prowadzenie Ajaxowi. Polakowi bardzo zależało na strzeleniu gola właśnie Legii, co wspominał przed spotkanie, gdyż pochodzi ze Śląska, gdzie animozje do stolicy są często spotykane, tym bardziej, że fani Legii wyzywali go z trybun podczas meczu Ajaxu z Den Haag.
Bardzo słabo w pierwszej połowie prezentował się też lewy obrońca Legii, Guilherme, zawodnik ten jeszcze nie tak dawno był lewym pomocnikiem, ale wobec problemów kadrowych, kontuzji Brzyskiego został mianowany defensorem. W pierwszej połowie dobrzy technicznie gracze Ajaxu robili sobie jednak z niego wiatrak, mieli dużo miejsca, mijali go kiedy tylko chcieli. Pierwsza połowa w wykonaniu Legii była bardzo słaba, wręcz w ogóle nie zagrozili bramce Ajaxu.
Zgoła odmiennie było w drugiej połowie. Legia wyszła z o wiele bardziej ofensywnym nastawieniem, zaczęli stosować wysoki pressing, ustawieni zostali wyżej, Vrdoljak grał już jako rozgrywający, dobrze też fizycznie prezentował się Masłowski. Legia raz po raz zagrażała bramce Ajaxu, ale świetnie dysponowany był golkiper rywala, etatowy bramkarz reprezentacji Holandii. Oprócz jego świetnej dyspozycji fatalnie w polu karnym zachowywali się legioniści, a przede wszystkim Żyro.
Każdemu w pamięci na pewno zapadła świetna akcja Guilherme, dwa strzały obronione przez bramkarza Ajaxu i dobitka Żyry - wysoko nad bramką, z kilku metrów. Ogólnie Michał Żyro był najsłabszym ogniwem w drugiej połowie, źle podawał, źle przyjmował, źle strzelał, tracił piłkę.
Gra wyglądała jednak bardzo dobrze, Legia miała sporo okazji, być może dlatego też trener Berg nie dokonywał żadnych zmian. Okazało się, że gdy przyciśnie się Ajax to Holendrzy gubią się w defensywie, a ich kontry tylko kilkukrotnie potrafiły zagrozić bramce strzeżonej przez Kuciaka.
Porażka jeden do zera na wyjeździe to nie jest dobry wynik, ale nadzieja jaką zasiali piłkarze Legii swoją grą wciąż istnieje.

Pixabay.com