Klub ze stolicy Bawarii po zakończeniu rundy jesiennej okupował pierwsze miejsce z wyraźną przewagą nad resztą stawki. Wydawało się, że kolejne wygrane będą tylko formalnością, a zespół na kilka kolejek przed końcem całego sezonu zapewni sobie mistrzostwo i będzie mógł skoncentrować się jedynie na grze w Lidze Mistrzów i Pucharze Niemiec.
Thomas Muller w jednym z wywiadów dla Eurosportu stwierdził, że ich plan minimum to zdobycie trzech trofeów, są zdeterminowani, aby wygrywać wszystko, na każdej płaszczyźnie. Taki właśnie jest teraz Bayern - wszędzie jest faworytem.
Tymczasem inauguracja wiosennej rundy Bundesligi przyszła Bayernowi bardzo ciężko, terminarz ułożył się tak, że za rywala mieli VFL Wolfsburg, a więc klub, który zajmował drugie miejsce, ale ze sporą stratą do prowadzącego Bayernu. Ku zdziwieniu wszystkich fanów Bundesligi - Bayern doznał sromotnej porażki, drużyna Wilków rozbiła Bawarczyków aż cztery do jednego.
Oprócz samego wyniku Bayern po prostu grał fatalnie, nic im nie szło. To była dopiero pierwsza kolejka po zimowej przerwie, a piłkarze wyglądali na mocno przemęczonych, bez jakiegokolwiek pomysłu na konstruowanie akcji. Podobnie zaprezentował się nasz rodak Robert Lewandowski, którego można było nawet nie zauważyć podczas meczu.
Pojawiło się sporo plotek na temat odejścia Lewego z Bayernu, bo nie pasuje do koncepcji gry trenera Pepa Guardioli. Jakiś sens w tych plotkach jest, gdyż momentami widać, że Robert jest zagubiony i to po prostu inny styl napastnika niż wymagany jest w koncepcji hiszpańskiego trenera, podobnie w Barcelonie nie sprawdził się Zlatan Ibrahimović. Trudno jednak tak spekulować, gdyż kiedy Bayern jest w formie to Robert strzela jak na zawołanie i wtedy o żadnym odejściu nikt nawet nie wspomina.
W drugiej kolejce wiosennej rundy Bayern grał z Schalke, plotki o odejściu Lewego spotęgował brak jego osoby w wyjściowej jedenastce na ten mecz. Jednak zastępujący go Thomas Muller również nie sprawdził się w tym spotkaniu.
Bayern zaczął fatalnie, bo od czerwonej kartki i rzutu karnego. Sprawcą zamieszania był Boateng i od tej chwili, praktycznie od początku spotkania Bawarczycy musieli grać w dziesiątkę. Na ich szczęście jedenastkę wybronił Neuer, a raczej - Choupo-Moting - zepsuł tego karnego, gdyż uderzył słabo, po ziemi i niezbyt precyzyjnie, dla kogoś takiego jak niemiecki bramkarz to był tylko prezent.
Schalke jednak zdołało wyjść na prowadzenie, a Bayern po raz kolejny grał szaro i niemrawo. Szczęście się jednak odwróciło i udało im się wyrównać za sprawą Robbena. Chwilę wcześniej bramkę zdobył Lewandowski, który wszedł w drugiej połowie, ale gola uznano za strzelonego nieprawidłowo. Był to ciężki gatunkowo dla Bayernu mecz, a Schalke pokazało się z dobrej strony, na pewno czerwona kartka też miała wpływ na przebieg meczu, ale to podopieczni Di Matteo wydają się być lepiej przygotowani do rundy rewanżowej niż piłkarze Guardioli.
Czy Pep zaniedbał przygotowanie fizyczne? W powszechnej opinii uważa się, że Hiszpan nie stosuje za bardzo treningu fizycznego, siłowego, bardziej uczy myślenia na boisku i gry z piłką, być może w trakcie przerwy zimowej zbyt mało czasu poświęcił na aspekt taktyczny albo kondycyjny?
Przed Bayernem kolejny ciężki sprawdzian, w trzeciej kolejce rundy wiosennej pojadą do Stuttgartu na mecz z tamtejszym VFB, będą to derby Bawarii co dodatkowo wpłynie na kaliber tego spotkania, gdyż jak powszechnie wiadomo - derby rządzą się swoimi prawami.
Nie byłbym jednak aż tak pesymistyczny, jeśli chodzi o Bayern, być może potrzeba im rozpędu albo właśnie takiego zimnego prysznica i wszystko wróci do normy. Póki co mają jeszcze spokojną przewagę w lidze, ale Liga Mistrzów zbliża się wielkimi krokami. Już siedemnastego lutego Bawarczycy udadzą się na Ukrainę na rywalizację z Szachtarem. Do tej pory Bayern musi być już w najwyższej formie, jakakolwiek wpadka w tym spotkaniu byłaby uznana za kompletną katastrofę. My możemy tylko liczyć w kontekście polskiej reprezentacji, że Lewy zacznie strzelać jak na zawołanie. I w lidze i Lidze Mistrzów.

Pixabay.com