Przez długi okres spotkania pomiędzy tymi zespołami fani Manchesteru mogli sobie żartować z Arsenalu, o ich zdobywaniu trofeów, pozycji w lidze i tak dalej. Nie da się ukryć, że Manchester United był gigantem na angielskiej scenie piłkarskiej. Był, nie jest od zeszłego sezonu, kiedy to David Moyes wywalczył z tym zespołem miejsce, które nie gwarantowało nawet gry w Lidze Europy, tymczasem Arsenal Londyn gra z powodzeniem w Lidze Mistrzów, zdołał po drodze też sięgnąć po jeden z pucharów w kraju.
Wiele lat mecze pomiędzy tymi elektryzowały nie tylko całą Anglię, ale też Europę, gdyż były to zazwyczaj pojedynki zespołów walczących o najwyższe cele, o mistrzostwo, o bycie liderem i tak dalej. W tej kolejce jest zupełnie inaczej, chociaż zespoły sąsiadują bezpośrednio w tabeli to nie są to miejsca, które na pewno satysfakcjonują jednych i drugich kibiców tych drużyn.
Po jedenastu kolejkach Arsenal zdołał zdobyć siedemnaście punktów, zajmuje dopiero szóstą pozycję w lidze, Manchester United ma jedno oczko mniej i jest bezpośrednio za plecami zespołu z Londynu. Do liderującej Chelsea Arsenal traci dwanaście punktów, co przy tak niewielkiej ilości rozegranych meczów jest różnicą bardzo pokaźną. Ucieka też wicelider, dość niespodziewany – Southampton, który ma dwadzieścia pięć punktów.
Zespół Czerwonych Diabłów jak i Kanonierów gra w kratkę, w ostatniej kolejce United podejmowali zespół Crystal Palace na własnym obiekcie i zwyciężyli po ciężkim i wyrównanym meczu jeden do zera. Dla Arsenalu jedenasta kolejka była jeszcze gorsza, grali co prawda z mocniejszym zespołem, bo z jedną z rewelacje rozpoczęcia tego sezonu – Swansea, ale porażka dwa do jednego na pewno nie zadowoliła nikogo z londyńskich sympatyków.
Mimo obecnej formy na pewno należy spodziewać się wielkiego meczu, wielu emocji i miejmy nadzieję, również wielu bramek. Między słupkami Kanonierów zobaczymy Wojtka Szczęsnego, który będzie miał za zadanie zatrzymać bardzo mocną ofensywę zespołu United z Rooneyem i Van Persie na czele.

Pixabay.com