Zdecydowany hit kolejki, a może nawet i całego weekendu. Spotkanie między tymi zespołami zawsze wzbudzały ogromne emocje, zarówno na boisku jak i poza nim. Nikt chyba nigdy na meczu między tymi drużynami się nie nudził.
Co może łączyć lidera z Bawarii z piętnastym zespołem ligi? Niemal wszystko, jeśli chodzi o Borussię Dortmund. Ostatnio, w tygodniu obie ekipy zmierzyć się musiały z drużynami z Hamburga – Borussia rozbiła 3:0 po trafieniach Immobile, Reusa i Kagawy St. Pauli, a następnego dnia Bayern pokonał HSV Hamburg, ale 3:1 po golach Lewandowskiego, Alaby i Ribery’iego.
Jeszcze nie tak dawno zespoły te starły się w super pucharze Niemiec, gdzie zdecydowanie górą była drużyna Borussi. Jednak trapiona kontuzjami od początku sezonu – gra coraz gorzej. Okazało się, że zmiennicy nie dorównują poziomem do tych z pierwszego składu. Natomiast szeroka kadra Bayernu – okazała się lekiem na zmęczonych świeżo upieczonych mistrzów świata wracających z Brazylii. W ten oto sposób Bayern przed dziesiątą kolejką przystępuje w roli lidera, ostatnio będąc w znakomitej formie. Piłkarze z Westfalii są dopiero na piętnastym miejscu. Czternaście punktów dzieli te dwa zespoły, jedenaście mniej trafień ma zespół z Dortmundu, tracąc przy tym trzynaście goli więcej. Z pozoru zatem wydawać by się mógł to być łatwy pojedynek dla Bayernu, ale nadal trzeba pamiętać, że grają z ostatnio ich najgroźniejszym rywalem czyli Borussią. Być może jeszcze dodatkowym atutem dla Bawarczyków będzie gra na własnym stadionie oraz możliwy powrót jednej z gwiazd – Arjena Robbena. Holender w ostatnich spotkaniach nie mógł grać z powodu urazu, ale jak sam mówi – ma nadzieję, że tym razem uda mu się wyjść na murawę.
W Polsce liczymy na dobry pojedynek dwójki Polaków, niestety tylko dwójki, bo Jakub Błaszczykowski dalej leczy kontuzję. Naprzeciw siebie stanie pewniak u trenera Kloppa na prawej stronie defensywy – Łukasz Piszczek oraz powoli aklimatyzujący się w nowym klubie, Robert Lewandowski, który w ostatnim meczu pucharu Niemiec otworzył spotkanie swoim trafieniem już w siódmej minucie.
Pixabay.com
Marek