Piętnastego listopada o godzinie osiemnastej Polacy zagrają swój czwarty mecz w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy. Do tej pory jeszcze nie przegraliśmy, jest zatem dla wszystkich zrozumiałe, że podtrzymać passę musimy, a w tym wypadku oznacza to zwycięstwo.
Zaczęliśmy od pogromu Gibraltaru, co było od początku wliczone w scenariusz zakładający awans Polaków na mistrzostwa w 2016 roku. Potem jednak nastąpiły wielkie obawy, strach, ale i wielka euforia, kiedy udało nam się pokonać po raz pierwszy w historii reprezentację Niemiec. To był wyjątkowy wieczór, ale ważniejszy wydawał się mecz ze Szkocją rozegrany kilka dni później, gdybyśmy wtedy przegrali, cały wysiłek włożony w wielką glorię z Niemcami dawałby nam jedynie „przełamanie passy” do statystyk, dla sytuacji w grupie byłoby to mało istotne. Jednak i w meczu ze Szkocją pokazaliśmy pazur, chociaż nasi przeciwnicy byli dobrze dysponowani udało się nam to spotkanie zremisować. Patrząc z perspektywy meczu nie był to świetny wynik, ale cztery punkty w dwóch spotkaniach, ze Szkocją i Niemcami muszą nas cieszyć, zwłaszcza po ostatnimi czasy.
Pierwsze koty za płoty, a teraz tak naprawdę próba generalna. Jedziemy na trudny teren na pojedynek z Gruzją. Może nam się ciężko grać z takim rywalem, gdzie to my musimy prowadzić piłkę, grać atakiem pozycyjnym.
Gruzini do tej pory zdobyli tylko trzy punkty, wygrywając jedynie z Gibraltarem. Jednak stawiali mocny opór dwóm pozostałym przeciwnikom i Szkotom ulegli tylko 1:0, a Irlandczykom 2:1. Myślę jednak, że nikt w Gruzji nie marzy o awansie, realnie oceniając swoje szanse, ale będą starali się w każdym meczu rwać punkty innym zespołom. Na przykład Polsce.
Trzon składu raczej nie powinien się zmienić w stosunku do poprzednich meczów. W bramce można awizować Wojtka Szczęsnego, na środku obrony Glika z Szukałą, Piszczka na prawej obronie, z lewą stroną defensywy może być problem, który Adam Nawałka na pewno rozwiąże za pomocą Jędrzejczyka lub Brozia. W pomocy Krychowiak z Jodłowcem, Grosicki z Rybusem, a z przodu Milik z Lewandowskim – na takie ustawienie się zapowiada. Ale może selekcjoner nam czymś zaskoczy? Cztery dni później szansę powinni dostać inni, wtedy gramy towarzysko ze Szwajcarami.

Pixabay.com