W niedzielne popołudnie na Anfield kibice byli świadkami prawdziwego piłkarskiego spektaklu. W hicie 36. kolejki Premier League Liverpool zremisował z Arsenalem Londyn 2:2, choć emocji i kontrowersji nie brakowało do ostatnich sekund.
Spotkanie rozpoczęło się z wysokiego C. Już w 8. minucie Luis Díaz miał okazję otworzyć wynik, jednak trafił prosto w Davida Rayę. Chwilę później gospodarze dopięli swego – Cody Gakpo celnym strzałem głową zamienił świetne dośrodkowanie Andrew Robertsona na gola. Arsenal jeszcze nie ochłonął, a było już 2:0 – Luis Díaz wykorzystał idealne podanie Dominika Szoboszlaia i podwyższył prowadzenie.
Goście jednak nie spuścili głów. Tuż po przerwie Gabriel Martinelli zdobył kontaktowego gola, również głową, po asyście Leandro Trossarda. W 70. minucie Arsenal doprowadził do wyrównania – po zamieszaniu w polu karnym piłkę do siatki skierował Mikel Merino. Co ciekawe, chwilę wcześniej Martin Ødegaard obił słupek bramki Alissona.
Sytuacja zrobiła się jeszcze bardziej napięta w 80. minucie, gdy Merino zobaczył drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Grając w przewadze, Liverpool ruszył do ataku. W doliczonym czasie gry stadion eksplodował z radości po trafieniu Andrew Robertsona... ale tylko na moment. Sędzia Anthony Taylor po analizie VAR anulował gola, dopatrując się faulu w poprzedniej fazie akcji.
Mimo walki do samego końca, żadna ze stron nie przechyliła szali zwycięstwa na swoją korzyść. Mecz zakończył się remisem 2:2.