Starcie Arsenalu Londyn z Borussią Dortmund już na papierze zapowiada się imponująco, dwie wielkie marki od lat grające na najwyższym poziomie, szczególnie w ostatnich sezonach Borussia Dortmund notowała kapitalne rezultaty docierając daleko w Lidze Mistrzów, a w Bundeslidze grając jak równy z równym z Bayernem Monachium.
W tym sezonie zaczęło się podobnie, w pierwszym spotkaniu ze swoim największym rywalem Borussia wygrała i tym samym zdobyła Super Puchar Niemiec, niestety potem było już tylko gorzej. Borussia nękana kontuzjami, a także zmęczeniem kluczowych graczy po mistrzostwach świata, wąska kadra i zbyt słaba jak się okazało – nie wystarczyła, aby nawet zachować pozory równego przeciwnika dla Bayernu. Borussia staczała się coraz niżej, w pewnym momencie prawie sięgając dna, wprawdzie ostatnio udało im się pokonać zaskakująco dobre w tym sezonie Gladbach, ale potem przyszedł remis z beniaminkiem Paderborn, w dalszym ciągu zajmują niskie, piętnaste miejsce w Bundeslidze.
Zgoła inaczej mecze grają w Lidze Mistrzów. Komplet zwycięstw w czterech spotkaniach i tylko jedna stracona bramka – to musi robić wrażenie, a przeciwnicy przecież też nie słabi – Anderlecht, Galatasaray oraz właśnie Arsenal Londyn, który Borussia pokonała w pierwszym spotkaniu dwa do zera.
Arsenal w Lidze Mistrzów ma siedem punktów, aż pięć przewagi nad Anderlechtem, więc o awans mogą być w miarę spokojni, ale w takim spotkaniu liczy się też prestiż oraz udowodnienie, że Arsenal tak naprawdę jest mocny w tym sezonie, a ma czym straszyć – Sanchez, Oezil czy Welbeck. Podopieczni Arsene Wengera muszą piłkarskiemu pokazać, że można wśród nich upatrywać faworytów nie tylko w spotkaniu z Borussią, ale też i całych rozgrywek.
Zwłaszcza, że Arsenal, podobnie jak drużyna z Dortmundu – nie radzi sobie dobrze w rozgrywkach krajowych. W Premiership Kanonierzy zajmują daleki, jak na ich aspiracje miejsce, bo dopiero ósme i do prowadzącej Chelsea tracą już piętnaście punktów.

Pixabay.com