Po kontrowersjach, które miały miejsce po meczu pomiędzy AZ Alkmaar a Legią Warszawa, Josue i Igor Pankov, dwaj zawodnicy Legii, wrócili już do Polski. Incydent na stadionie w Holandii wywołał wiele emocji.
Obaj piłkarze wylądowali wczoraj w Warszawie i od razu udali się do czekającej na nich taksówki. Według informacji podanych przez Przegląd Sportowy, Igor Pankov prawdopodobnie usłyszy oskarżenie o naruszenie nietykalności cielesnej. Przypomnijmy, że cały incydent wywołał ogromne zamieszanie w świecie piłki nożnej. Oczekuje się, że odpowiednie organy ścigania podejmą działania w celu zbadania wszystkich okoliczności incydentu.
Na konferencji prasowej Dariusz Mioduski przyznał, że jego piłkarze nikogo nie prowokowali, a jedyną stroną, która zachowywała się źle, była strona holenderska.
- Piłkarze nikogo nie zaatakowali. Agresja była po stronie Holendrów. Byliśmy już w autokarze, chcieliśmy jechać do hotelu. Dowiedzieliśmy się, że jeżeli nie wypuścimy Radovana Pankova, to odbędzie się szturm na autobus. Dookoła ustawiona była policja szturmowa – z pałkami, tarczami. Radovan zgodził się pojechać i złożyć zeznania. Po chwili okazało się, że wyjść ma też Josue. Moim zdaniem Holendrzy wiedzą, że przesadzili i dlatego piszą o agresji z naszej strony. Nie doszło do żadnego ataku. Mogły być przepychanki, mogły pojawić się emocje, ale to tyle w tym temacie. Nie wierzę w to, co pisane jest w holenderskich mediach.
Zródło: Legia Warszawa / Przegląd Sportowy