Dramatyczny remis Francji z Islandią w eliminacjach
Jean-Philippe Mateta w euforii kopnął chorągiewkę narożną, świętując swojego pierwszego gola w barwach reprezentacji Francji. Bramka ta przypieczętowała comeback Les Bleus po tym, jak przegrywali z Islandią w meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata.
Pięć minut wcześniej Christopher Nkunku wyrównał stan rywalizacji, posyłając precyzyjny, zakręcony strzał w dalszy róg bramki. Drugi gol dla Francuzów wydawał się nieunikniony i faktycznie padł wkrótce potem. Maghnes Akliouche uniknął pułapki ofsajdowej, dograł piłkę wzdłuż linii bramkowej, a Mateta wślizgiem wpakował ją do siatki.
Jednak zaledwie dwie minuty później Islandczycy odpowiedzieli. Kristian Hlynsson znalazł się w ogromnej przestrzeni i bez problemu pokonał Mike'a Maignana. To była niewytłumaczalna strata gola, choć trener Didier Deschamps próbował ją wyjaśnić po spotkaniu. Wpleciony w narrację jego komentarz podkreśla błędy defensywy: "To się zdarza, ale nie powinno przytrafiać się nam. Może wciąż świętowaliśmy gola. Zostać rozciętym tak wysoko, bo byliśmy za wysoko, bo nie atakowaliśmy zawodnika z piłką, to niedopuszczalne. Zdecydowanie byliśmy za wysoko" - stwierdził selekcjoner Francji.
Remis oznacza, że kwalifikacja do mistrzostw świata na przyszłe lato musi poczekać do kolejnej przerwy na mecze reprezentacyjne. Deschamps nie ukrywa, że nadchodzące starcia będą kluczowe: "Będą decydujące" - podkreślił.
Mecz pokazał, jak nieprzewidywalne mogą być eliminacje, gdzie nawet faworyci jak Francja muszą walczyć o każdy punkt. Pomimo dominacji w posiadaniu piłki i stworzonych okazji, Les Bleus nie zdołali utrzymać prowadzenia, co komplikuje ich drogę do turnieju. Trener Deschamps będzie musiał popracować nad koncentracją zespołu, aby uniknąć podobnych wpadek w przyszłości. Spotkanie z Islandią to lekcja, że w futbolu nie ma miejsca na rozluźnienie, nawet po chwilach triumfu.
Źródło: GFFN